Rozdział 33 "„Jego mina wyrażała samo zło"”
Dokoła nas znajdował się tylko las. Na swoich biodrach poczułam ciepły dotyk dłoni Justina. Odwróciłam się do niego i pocałowałam. Spojrzałam jeszcze raz na las i zapytałam się:
- Justin, co my tu będziemy robić?
- Mmm… spać - powiedział i przytulił się do mnie
- Co? Gdzie? Tak na ziemi? - pytałam zdziwiona
- Nie kochanie, tam niedaleko jest mały domek, który wynająłem na dzisiejszą noc. - powiedział kładąc dłonie na moich pośladkach
- Tak, to świetnie! To możemy tam już iść, bo trochę się boje. Jest już ciemno. - powiedziałam z przerażeniem, a on przytulił mnie do swojego torsu i powiedział:
- Nie masz się czego bać gdy jestem przy tobie - i złapał mnie za rękę. Poszliśmy w stronę domku, a ja sobie tylko myślałam jak muszę mu ufać, że dałam się mu wywieźć do lasu, w środku nocy. Doszliśmy pod domek i weszliśmy do środka. Domek był piękny, choć wcale nie wyglądał na domek tylko wille leśną. Na dole był wielki salon z kominkiem, obok kuchnia i łazienka, na górze była sypialnia z wielkim łożem małżeńskim, a obok wielka łazienka. Spojrzałam się na Justina i zapytałam:
- Tak, a gdzie ja będę spać, bo wiesz tu jest tylko jedno łóżko. - starałam się to mówić poważnie.
- Kochanie śpimy razem - powiedział zdziwiony
- Nie, nie śpimy razem. Ty śpisz na dole. - uśmiechnęłam się do niego, a wtedy on zrozumiał, że to był żart i przytulił się do mnie. Myślałam, żeby to zrobić, ale chciałam go trochę przytrzymać, bo on tylko o tym myślał. Wyrwałam się z jego objęć i zbiegłam na dół. Usiadłam na kanapie i usłyszałam tylko głos za moimi plecami, mówiący:
- Dlaczego mi to robisz? Wiesz, że tego pragnę. – powiedział zawiedziony Justin, a ja tylko się uśmiechnęłam i nic się nie odezwałam. On usiadł obok mnie i przytulił do siebie, w tym momencie powiedziałam:
- Jestem jakoś głodna, może zrobimy coś do jedzenia? - powiedziałam by go trochę zdenerwować, udało się, ale nie chciał tego pokazać więc wstał z uśmiechem na twarzy i poszedł od kuchni. Wiedziałam, że gram mu na nerwach i to mi się bardzo podobało. Za chwilę do pokoju Justin przyniósł kanapki z serem i pomidorem. Łapczywie zaczęłam je jeść, tylko by nie doszło do pocałunku, bo wtedy nie ma szans na przetrzymanie go. Kanapki się skończyły, a Justin tylko się do mnie łobuzersko uśmiechnął. Wiedziałam, że teraz już nie mam szans, bo on coś wymyślił. Podniosłam się z kanapy, a wtedy on załapał mnie w tali i podniósł do góry. Zaczął iść, próbowałam się wyrwać, ale się nieudało. Doszliśmy do sypialni, Just zamknął drzwi i postawił mnie na podłodze mówiąc:
- Wiem, że tego pragniesz - nic nie powiedziałam, a on wtedy zaczął mnie całować. Rzucił mnie na łóżko i okrakiem usiadł na mnie. Nachylił się nade mną i całował łapczywie, a zarazem namiętnie. Ściągnęłam z niego koszulkę, a za chwilę był już nagi, tak jak ja. Ręką jeździł po moim nagim brzuchu. W tym momencie zmieniła się nasza pozycja, byłam na górze. Dotknęłam jego penisa i czułam jak rośnie w moich dłoniach. Justin jęknął z podniecenia, a to pobudziło mnie do większego działania. Przysunęłam głowę do jego Juniorka i zaczęłam jeździć po nim moim językiem. Justina to coraz bardziej podniecało. Nie wytrzymał. Zrzucił mnie z siebie i wszedł we mnie. Jęknęłam tylko cicho, on to usłyszał i pobudziło go to do dalszego działania, zwiedzał swoim penisem nieznane zakątki mojego ciała. Zaczęłam krzyczeć z podniecenia, a on tylko się uśmiechnął i dalej doprowadzał mnie do szaleństwa. Seks był taki przyjemny, że nie mogliśmy go przerwać. Robiliśmy to jeszcze przez długi czas.
Rano obudziłam się w objęciach Justina, nie chciałam go budzić więc po cichu wyślizgnęłam się z łóżka, w tym momencie ktoś złapał mój nadgarstek. To był Justin, już nie spał więc wróciłam do łóżka i wtuliłam się w niego. Gadaliśmy długi czas co teraz będzie. Okazało się, że mamy już początek grudnia i niedługo będą święta. Po rozmowie zebraliśmy się z łóżka i właśnie szłam
do łazienki, gdy Justin się zapytał:
- Po co idziesz, kocie?
- Idę wziąć prysznic, a co chcesz iść ze mną? - zapytałam żartobliwie
- Jasne, czemu nie - powiedział zadowolony i wszedł ciągnąc mnie za sobą do łazienki. Byliśmy nadzy więc weszliśmy od razu pod prysznic. Nie obyło się bez pocałunków.
Po skończonym prysznicu ubrałam się w cichy, które Justin zabrał wczoraj z domu. On zrobił to samo. Zeszliśmy na dół zjeść śniadanie. Było tu tak spokojnie, z dala od tłumu fanek Justina, fotoreporterów i wtrącających się w nasze życie ludzi. Wiedziałam, że musimy do tego wrócić, ale chciałam się cieszyć chwilą. Nie wytrzymałam, musiałam spytać się Justina kiedy wracamy, a on wtedy nic nie odpowiedział. Nie wiedziałam co mam robić dlatego zajęłam się jedzeniem śniadania. Nie odzywaliśmy się do siebie przez ten czas. To było dziwne, bo zazwyczaj Justinowi buźka się nie zamyka. Po skończony posiłku bez słowa wyszłam na taras i przyglądałam się widokowi. Poczułam jego rozgrzane dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się do niego, a on zaczął mnie namiętnie całować, robił to tak świetnie, że nie mogłam się od niego oderwać. Odwzajemniałam tylko pocałunki. W końcu wylądowaliśmy na tarasowej kanapie. Justin zaczął zdejmować moją bluzkę. Powstrzymałam go od tego i zapytałam:
- Justin dlaczego nie chcesz mi powiedzieć kiedy wracamy?
- Selena nie chce o tym myśleć, przyjechałem tu, by o tym zapomnieć. Na prawdę nie chce o tym myśleć. Wszyscy coś ode mnie chcą: ”Justin przynieś to” „Justin jedziemy na koncert” „Justin musimy nagrać płytę”.” Mam tego dosyć! - powiedział wnerwiony Justin. Ja go tylko przytuliłam i powiedziałam:
- Przepraszam
- Ty, za co mnie przepraszasz? To ty mnie z tego wyciągasz, to dzięki tobie moje życie ma sens. Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham - przytuliłam się do niego, a po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Justin to zauważył i zapytał się co mi jest, a ja tylko się uśmiechnęłam i pocałowałam go.
Dzień spędziliśmy wspaniale. Pod wieczór Justin powiedział, że musimy wracać do domu, bo musi załatwić ważne sprawy. Tak właśnie szlag trafił nasz wspólny wypad. Choć dnia i nocy nie ma co żałować. Spakowani podążyliśmy lasem na parking, gdzie stał samochód Justina. Wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy do domu. Jak zwykle pod domem stało pełno paparazzi. Wjechaliśmy do garażu i przez niego weszliśmy do domu. Tam czekały na nas miłe niespodzianki. W kojcu dla dzieci leżały nasze dzieciaki, na ich widok mi i Justinowi poprawił się humor. Zaraz potem przyszła przywitać się z nami Emily, która za chwilę poszła sobie do kuchni dalej przygotowywać jedzenie dla dzieci. Wzięliśmy je na ręce i zaczęliśmy się z nimi bawić. Zaraz wszystko się skończyło, usłyszałam dźwięk telefonu Justina. Odebrał go. Jego mina wyrażała samo zło, powiedział tylko, że wychodzi i wybiegł z domu. Nie wiedziałam co się dzieje. Przestraszyłam się. Ashley zaczęła płakać co wyrwało mnie z myślenia. Zajęłam się nią. W ostatnim czasie mała bardzo często płacze, trochę się o nią boje. Zapytałam się Emily czy Ash cały czas tak płacze. Niestety to było ciągłe. Co miałam teraz zrobić? Zadzwoniłam do Justina, ale on nie odbierał. Wzięłam małą do samochodu i pojechałyśmy do lekarza. W przychodni było dużo osób, a że nie byłyśmy umówione musiałyśmy czekać.
W końcu przyszła nasza kolej. Weszłyśmy do środka, pani doktor zbadała Ashley i okazało się, że mała……
Tagi: 33
18.01.2012 o godz. 16:55 komentuj (0)
Rozdział 32 „Jak ty to sobie wyobrażasz?”
- A więc… wymyśliłem coś. – powiedziałem tajemniczo
- Proszę Cię, mów o co chodzi.
- Nie chce się z tobą na tak długo rozstawać więc pojedziemy tam razem, ja, ty i dzieci. – powiedziałem uśmiechnięty
- Justin jak ty to sobie wyobrażasz? – powiedziała z niepewnym uśmiechem
- No normalnie, będziemy mieszkać w hotelu, ale tylko miesiąc. Mieszkałem dłużej w autobusie podczas trasy.
- Ale mamy dzieci, co z nimi?
- Pojadą z nami, coś się wykombinuje. Nie cieszysz się? – powiedziałem posmutniały
- Jasne, że się cieszę. To wspaniały pomysł- powiedziała i musnęła moje usta.
- Może pójdziemy na górę?
- Dobra, to chodź już.- wstała i wyciągnęła rękę w moją stronę. Weszliśmy do pokoju i padliśmy na łóżko, Selena leżała na mnie i całowała. Włożyłem ręce pod jej koszulkę i ściągnąłem ją, po chwili uniosłem się i zdjąłem swoją bluzkę, a ona mi w tym pomogła, cały czas górując nade mną i całując namiętnie. Miałem już zdjąć jej spodnie gdy nagle usłyszeliśmy płacz, spojrzeliśmy się na siebie ostatni raz całując i poszliśmy do pokoju dziecięcego. Uspokoiliśmy Ashley, bo to ona płakała i poszliśmy do sypialni. Zmęczeni usnęliśmy wtuleni w siebie. W nocy wstawałem jeszcze parę razy do dzieci, tej nocy były jakieś niespokojne. Rano obudziła mnie Selena mówiąc:
-Kochanie, wstajemy, jest już dwunasta – powiedziała, przegarniając moje włosy swoją ręką. Podniosłem lekko głowę i powiedziałem:
- Hej kochanie. Całą noc prawie nie spałem, bo dzieci się budziły – oznajmiłem zaspany
- No widzisz jak to było na Bali. A co w ogóle z naszym domem?
- No jest, nie sprzedałem go i nie zrobię tego. A który dziś dzień tygodnia?
- Czwartek, kocie.
Poderwałem się z łóżka i wziąłem telefon, oczywiście był rozładowany, włożyłem go do ładowarki i pobiegłem do łazienki. Umyłem się i ubrałem. Wziąłem telefon, trochę naładowany i zbiegłem na dół.
- Kochanie będziesz dziś w domu? – zapytałem się
- Tak, dziś mam akurat wolne. A co się stało?
- Nic, prawie. Zapomniałem o spotkaniu ze Scooterem, muszę lecieć – pocałowałem ją namiętnie – a… i nie wiem kiedy wrócę.
- Leć, bo się spóźnisz.
Wybiegłem z domu i wsiadłem do samochodu, po drodze do studia zadzwoniłem do Scootera i powiedziałem, że zaraz będę, on jest bardzo nerwowy. Dosyć szybko byłem w studiu. Wbiegłem do pokoju, gdzie czekał na mnie już zdenerwowany Scoot, przywitałem się:
- Hej, jak tam? – zapytałem, żeby rozluźnić atmosferę
- Justin czy ty uważasz, że jestem głupi!!! Czekam tu już dobrą godzinę, a ty łaskawie nawet telefonu nie odbierasz!!! Dobra, jakie piosenki napisałeś, zagraj nam coś – darł się na mnie Scoot.
- Ok. Tylko nie jestem pewien tych piosenek. – powiedziałem
- Graj Justin, szkoda czasu.
Usiadłem na stołku, wziąłem gitarę i zacząłem grać, a później też śpiewać. Po skończonej piosence wszyscy w studiu zaczęli bić mi brawo, a ja się tylko uśmiechnąłem. Scoot nawet mnie pochwalił, a był w takim złym humorze. Nagrałem tą piosenkę na płytę, tak minął cały mój dzień, siedząc w studiu. Myślami byłem z Seleną i dzieciakami. Pisałem z nią cały czas SMS-y co teraz robi i podobne. Gdy usłyszałem głos przez mikrofon „Justin, skończone” z uśmiechem rzuciłem słuchawki i pobiegłem do samochodu. Dogonił mnie wtedy Scoot i powiedział:
- Mamy teraz bardzo dużo pracy więc nie możesz sobie pozwalać na spóźnienia. Jutro spotykamy się o 9.00
- Ale mam teraz pod opieką dzieci i nie mogę zwieść Seleny.
- Justin, wszystko rozumiem, to do ciebie należy decyzja, kariera albo rodzina.
- Wybieram obydwa.
- No to musisz to jakoś pogodzić. Spadaj, bo pewnie Selena już na ciebie czeka. Do jutra. – powiedział z uśmiechem na twarzy
- Dobra, to na razie- pożegnałem się i wsiadłem do samochodu. W domu rzeczywiście czekała na mnie Selena. Wyglądała podejrzanie, ale nic. Przywitałem się z nią namiętnym buziakiem i zacząłem rozmowę:
- Jak tam minął dzień kochanie?
- Źle, bez ciebie.
- Oooo… ja też tęskniłem, ale musimy porozmawiać.
- Co się znowu stało? – zapytała przestraszona
- Nic, ale myślałem dużo dziś o nas i dzieciach. Wymyśliłem, że potrzebujemy opiekunki na cały etat. Nie chodzi o to, że chce się pozbyć dzieci. My jesteśmy bardzo zapracowanymi rodzicami i nie możemy zrezygnować z pracy, bo nie będziemy mogli utrzymać rodziny.
- Justin, czytasz mi w myślach, dziś o tym samym myślałam i nawet zadzwoniłam do jednej pani. Zgodziła się nawet dziś przyjść.
- Tak, a kiedy będzie?
- Jest już na górze i zajmuje się dziećmi. Jest młoda i bardzo miła.
- Kochanie to świetnie, że to zrobiłaś. Dobrze, że się rozumiemy, bo myślałem, że znów zaczniemy się kłócić. Pójdźmy na górę bo chce poznać tą panią.
- Ok. to chodź kochanie. – powiedziała, a ja wziąłem ją za rękę i zaplotłem nasze palce. Weszliśmy do pokoju dla dzieci i zobaczyłem tam dziewczynę. Miała brązowe włosy do pasa. Na oko miała jakieś 17 lat. Powiedziałem:
- Cześć, jestem Justin – powiedziałem z uśmiechem na twarzy
- Cześć, a ja jestem Emily – powiedziała i odwzajemniła uśmiech. Nie powiem wpadała mi w oko, ale gdyby pojawiła się w moim życiu, gdzieś z… zaraz, ile czasu już jestem z Seleną? Dobra zastanowię się później, a teraz zapytałem:
- Czyli to ty będziesz zajmowała się naszymi maleństwami? A czy będziesz mogła z nami wyjeżdżać?
- Tak, będę się nimi zajmować i wyjeżdżać z wami by się opiekować dziećmi, oczywiście. Jak to się mówi, jestem do waszej dyspozycji.
- To świetnie! Twój pokój będzie obok tego pokoju, jak wyjdziesz to zaraz pierwsze drzwi na lewo.
- Tak, wiem, Selena już mi wszystko powiedziała.
- No to dobrze, a teraz my wyjdziemy.
- Okej. Nie musicie się spieszyć.
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do sypialni, Selena się mnie wypytywała gdzie ją zabieram, ale powiedziałem tylko, żeby się ubrała, a dowie się w swoim czasie. Za chwilę byliśmy już w samochodzie i odjechaliśmy. Droga była dosyć długa, Selena ciągle się pytała, gdzie ją zabieram, ale nic nie mówiłem. Podjechaliśmy na miejsce, zaparkowałem na wielkim parkingu i wysiedliśmy z samochodu. Zawiązałem Sel oczy chustą i zacząłem prowadzić, droga na miejsce była jeszcze trochę długa, ale doszliśmy i poinformowałem o tym Selenę.
Oczami Seleny
Jechaliśmy tym samochodem w jakieś miejsce, gdzie nigdy nie byłam. Droga była długa. Nareszcie dojechaliśmy, Justin zaparkował na wielkim parkingu i wysiedliśmy z samochodu. Zawiązał mi oczy chustą i zaczął prowadzić w jakieś miejsce nic się nie odzywając do mnie. Albo mi się wydawało, albo szliśmy jeszcze długi kawałek. W końcu Justin powiedział, że doszliśmy, ucieszyłam się. Just zdjął moją chustę, a ja zadziwiałam się. Nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy. Dokoła nas znajdował się tylko…
Tagi: 32
18.01.2012 o godz. 16:54 komentuj (0)
Rozdział 31 „Mi chyba pokażesz ?”
Pobiegłem do samochodu i jechałem. Wyjątkowo nie było korków. Byłem pół godziny przed czasem. Czekałem i czekałem, aż w końcu ją zobaczyłem. Miała dwa nosidełka w rękach. Podbiegłem do niej i zabrałem ciężar. Uśmiechnęła się i powiedziała:
- Cześć.
- Cześć, jak tam lot ?
- W porządku, bez komplikacji. Maluchy grzecznie spały, a ja studiowałam scenariusz.
- I jak ci idzie ?
- W miarę, w miarę, a jak twoja piosenka ?
- Już mam dwie napisane, ale lepiej nie będę ich nikomu na razie pokazywał.
- Mi chyba pokażesz ?
- Zastanowię się. Ale dzieciaki urosły… - zmieniłem temat.
- No, już nawet budzą się tylko raz w ciągu nocy, a wcześniej to całą noc nie spałam.
- Mam nadzieję, że jakoś przetrwam – zaśmiałem się.
- Poradzisz sobie. To jedziemy do ciebie czy odwieziesz mnie do mojego mieszkania ? – spytała, bo doszliśmy już do samochodu.
- Jedziemy do mnie, zapraszam cię na obiad, który sam zrobiłem.
- Już się boję… - zaśmiała się.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mnie. Weszliśmy do domu i zaprowadziłem ją i dzieciaki do ich nowego pokoju, Selena była zachwycona tym co zrobiłem, ale nie chciała tego tak okazywać. Włożyliśmy maluchy do łóżeczek i szybko usnęły, a my poszliśmy na dół. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść obiad. Zaczęła się rozmowa:
- A opowiedz mi jak tam ty i Miley? – zapytała Sel
- Wiesz, długa historia, a z resztą szkoda gadać tan związek to przeszłość. Tak naprawdę to on nigdy nie istniał. A co Trey na to, że wyjechałaś?
- Zerwaliśmy ze sobą. Bo wiesz Justin, to że cię zostawiłam… Ja cały czas czuje coś do ciebie, serce rozpada mi się na samą myśl, że nasz związek mógłby nie istnieć. Powidz tylko słowo, a zrozumiem i wyjdę – podniosła się od stołu, a ja położyłem swoją rękę na jej i powiedziałem:
- Nie, nie odchodź. Kocham cię i nie mogę przestać o tobie myśleć, jesteś dla mnie jak powietrze bez którego nie da się żyć, jak słońce, które oświeca mi drogę. Kocham cię, ale myślałem, że ty mnie nie.
- Ty głuptasie jasne, że cię kocham- powiedziała z uśmiechem na ustach, a ja musnąłem delikatnie jej wargi, a ona to odwzajemniła. Pocałunki były coraz to mocniejsze, całowaliśmy się łapczywie, brakowało mi tego, ale w pewnej chwili przerwałem to i powiedziałem:
- Poczekaj, nie możemy tego zrobić – powiedziałem choć później tego żałowałem.
- Tak masz rację, ale wiesz, dlaczego nie ?
- Nie, nie tak od razu, dopiero co wróciłaś i się pogodziliśmy, nie chcę tego wszystkiego schrzanić po raz kolejny. Zmieniłem się, zależy mi na tobie i dzieciach. Nie popsuję tego.
- Justin, ty naprawdę się zmieniłeś, trochę cię znam i wiem, że z chęcią poszedłbyś ze mną do łóżka, ale ty tego nie zrobiłeś, Zmieniłeś się. Przeszedłeś test, teraz wiem, że mogę ci zaufać. –powiedziała i wtuliła się we mnie, odwzajemniłem uścisk. Tym sposobem wylądowaliśmy na kanapie w salonie. Całowaliśmy się, przytulaliśmy, ale nie doszło do niczego więcej, chciałem jej udowodnić, że jestem odpowiedzialny choć miałem na to wielką ochotę. Zrobiło się już późno, powiedziałem:
- Słuchaj jest już trochę późno, zostaniesz dziś na noc. – powiedziałem twierdząco
- Z tobą mogę zostać całe życie. – powiedziała i pocałowała mnie. Poszliśmy na górę, poszedłem się umyć, później ona i razem położyliśmy się spać, wtuleni w siebie jak stare małżeństwo, haha. Rano obudziłem się i nie otwierając oczu szukałem jej ręką, gdy poczułem, że nikogo nie ma szybko zerwałem się z łóżka i zbiegłem na dół do kuchni. Na blacie leżała karteczka „Musiałam iść na przesłuchanie, dzieci nakarmione i przewinięte. Ślicznie spałeś więc nie chciałam cię budzić. Wrócę wieczorem. Jestem cały czas pod telefon jak coś. Całuje, twoja Selena”. No nic, dzieci śpią więc praktycznie nie miałem nic do roboty. Postanowiłem przygotować śniadanie, zjadłem je i w tym momencie obudziły się dzieci. Pobiegłem na górę i zobaczyłem co się dzieje, nic poważnego. Ubrałem najpierw dzieci, a później siebie. Zszedłem na dół z dziećmi i włożyłem je do wózka i poszedłem z nimi na spacer do parku. Tłum paparazzi śledził każdy mój ruch, ale zbytnio się tym nie przejmowałem bo byłem szczęśliwy. Napisałem SMS-a do Seleny :
„Coś się stało, nie wiem jak ci to powiedzieć”
Zaraz odpisała: „ Justin, co się stało?”
„Tęsknie jak wariat i nie wiem co mam zrobić, gdzie jesteś?”
„ W studiu filmowym obok Times Square :*”
„Zaraz tam będę” zakończyłem sms-owanie i poszedłem do studia. Zobaczyłem tam moją piękność, która przywitała się ze mną i zaczęliśmy rozmowę:
- Słuchaj, mam pytanko.
- No pytaj skarbie.
- Na ile miała byś niby wyjechać do Paryża? – zapytałem smutny
- Nie wiem miesiąc, góra dwa. A co ??
- Bo ja nie chce na tyle cię puszczać, nie zgadzam się.
- Justin to moja wielka szansa. – pocałowała mnie, ten argument zadział. – widzimy się w domu, mam bardzo mało czasu. – powiedziała, pocałowała mnie jeszcze raz i pobiegła, ja pospacerowałem jeszcze i wróciłem do domu dosyć późno. Położyłem dzieci w łóżeczkach i usnęły, nie chce się chwalić, ale opiekowanie szło mi nawet, nawet. Zszedłem na dół i długo rozmyślałem nad wyjazdem Seleny. Czas minął dosyć szybko. Do domu wróciła Selena i powiedziałem jej, że mam dla niej niespodziankę, ale dowie się w swoim czasie. Ona zaczęła się wypytywać i w ogóle, a ja zapytałem ją:
- A co będę miał za to, że ci powiem ? – uśmiechnąłem się
- No nie wiem, nie wiem – położyła rękę na mojej nodze i zbliżyła się do mnie, bo siedzieliśmy na kanapie.
- Dobra, powiem ci, a później pójdziemy na górę bo dzieci ładnie śpią. – powiedziałem i dałem jej słodkiego całusa.
- No dobra, dobra to mów, bo wiesz, że nie lubię niespodzianek.
- A więc…
Tagi: 31
18.01.2012 o godz. 16:53 komentuj (0)
Rozdział 30 „Lepiej spodziewać się czegoś gorszego, niż potem się zawieść."
Siedziałem tam dosyć długo i udało mi się napisać tą piosenkę. Mówiła ona o moim bólu i miłości, którą straciłem. Miałem wychodzić już, gdy usłyszałem telefon, zdzwoniła Selena. Odebrałem szybko. Zaczęła:
- Hej Justin, mam sprawę. – mówiła z entuzjazmem. Nasze stosunki chyba się trochę poprawiły.
- Hej, mów co się dzieje.
- No więc dostałam propozycję zagrania w filmie. – mówiła wesoło.
- Gratuluję. – powiedziałem. Cieszyłem się jej szczęściem.
- Ale jest jeden problem – no bo nie mam co zrobić z dziećmi. Może byś się nimi zajął ? Nie chcę cały czas zajmować mojej rodziny.
- Jasne, żaden problem. To kiedy ?
- Pojutrze mam samolot do Nowego Jorku. Będę około południa.
- Przyjadę po was na lotnisko.
- Nie trzeba.
- I tak przyjadę.
- No dobrze. A co tam u ciebie ?
- Siedzę w studiu, nagrywam płytę, napisałem piosenkę… - ukryłem, że o niej, nie musi tego wiedzieć.
- Na pewno płyta będzie świetna. – powiedziała miło.
- To się jeszcze okaże. – zaśmiałem się.
- Jestem tego pewna. Ale moment… ty jesteś zajęty, może to nieodpowiedni czas żebyś się dziećmi zajmował ?
- Nieee, bardzo chętnie się nimi zajmę. To będzie przyjemność. – powiedziałem wesoło.
- A będziesz się nimi sam zajmował ? – zapytała podejrzliwie. Pyta o Miley. Na pewno. Widziała gazety.
- Tak, no wiesz, może mama mi trochę pomoże, ale chyba dam radę sobie sam. – powiedziałem pewnie.
- No wiesz, to są miesięczne bliźnięta, mogą dać w kość. Są żywiołowe, po tobie. Nie spałam od momentu przyjazdu do Teksasu. Na Bali były jakieś spokojniejsze, z tobą były spokojniejsze… - ostatnie zdanie powiedziała ciszej.
- Damy sobie radę w trojkę. – podkreśliłem, że tylko ja i moje dzieci. Muszę to powiedzieć Miley, chyba nawet dzisiaj.
- Mam nadzieję, wiesz co, ja muszę kończyć, ale zadzwonię jeszcze.
- Do usłyszenia. Pozdrów dzieciaki.
- Dobra. – zaśmiała się i rozłączyła.
W końcu zobaczę się z dzieciakami. Brakowało mi ich. Przez to rozstanie chyba spoważniałem. Teraz wiem, że jak Selena będzie chciała zabrać mi dzieci i odejść, to zrobi to.
Oczami Seleny
Dostałam propozycję zagrania w filmie „Monte Carlo”. W końcu wracam do pracy. Nie chcę znów angażować mojej mamy lub Christiny. Justin zajmie się Ashley i Jaysonem. Pytałam się czy będzie z tą Cyrus. To znaczy, nie spytałam wprost, ale i tak wyszło dobrze. Powiedział, że będzie się zajmował nimi sam lub z pomocą mamy. Powodzenia dla niego. Ja przez jakieś dwa tygodnie będę nagrywać w NY, ale potem jadę do Europy, do Monte Carlo i Paryża. Nie będę się widziała z dziećmi przez miesiąc lub dłużej. W książkach o małych dzieciach przeczytałam, że w tym czasie zachodzą największe zmiany. Jak ja to przeżyję ?! Musiałam jeszcze powiedzieć Treyowi. Jak kocha, to zrozumie. Poszłam do niego i zaczęłam rozmowę:
- Hej, mam wieści.
- No gadaj, skarbie.
- No więc, zgodziłam się zagrać w filmie i pojutrze wylatuję do Nowego Jorku. – powiedziałam to na jednym wydechu.
- Więc się przeprowadzamy ? Ja zostaję z dziećmi, tak ? – powiedział podekscytowany.
- No bo, dziećmi zaopiekuje się ich tata. .. – powiedziałam cicho.
- Co ?! – krzyknął – zostawiasz dwójkę małych dzieci z siedemnastolatkiem, który lubi imprezować, pije, może nawet ćpa… A co jeśli coś im się stanie ?! On wciśnie ci jakąś bajeczkę i co ? Już będziesz jego. Justinek ma wszystko, dostaje to, co chce. Jesteś nieodpowiedzialna po prostu. – cały czas się darł. Teraz to ja nie wytrzymałam. Krzyknęłam:
- Może i jestem nieodpowiedzialna, głupia i jaka tam jeszcze chcesz, ale to są dzieci moje i Justina. Będę z nimi robiła to, co będę chciała. Nawet mi nie pogratulowałeś roli w filmie. Wiesz jaka to dla mnie szansa. W ogóle to myślę, że dobrze robię, bo byłabym chyba jeszcze gorszą matką jeśli jeździłabym po całym świecie z noworodkami. Tak to zostaną z ojcem, który je naprawdę kocha i wiesz co, ja też go kocham !!! Kocham go i nigdy nie przestałam !!!
- Między nami koniec !!! – wrzasnął i wybiegł z domu. Za chwilę jednak wrócił i dodał:
- Jeszcze wrócisz do mnie z płaczem, że miałem rację ! On ciebie nie kocha !
Wiem, że mnie nie kocha. Nie robię sobie nadziei, polecę tam, zobaczę co będzie. Lepiej spodziewać się czegoś gorszego, niż potem się zawieść. Z Treyem już był spokój. Teraz albo Justin – albo ktoś inny. Zaczynam nowe życie.
Oczami Justina
Więc za dwa dni przejeżdżają moje maleństwa. Muszę im przygotować pokój. Przerobi się gościnny. Zadzwoni się do paru ludzi i gotowe. Albo jeszcze teraz wyślę im maile, bo jest 2 w nocy. Zasiedziałem się. Jedno mnie zastanawiało – nigdzie nie było Miley. Pewnie jest u siebie lub u znajomych. Byłem padnięty. Poszedłem spać.
Rano obudziłem się około 9. Wstałem i poszedłem do salonu i włączyłem telewizor, a tam… „Justin Bieber prywatnie – niezła z niego bestia.” Lub „Bieberconda atakuje!” . WTF ?!?! O co chodzi ?! Nagle na ekranie pojawiły się zdjęcia moje i Miley – nagie, w jednoznacznej sytuacji. To żmija !!! Wredna dziwka !!! Zaciągnęła mnie do łóżka, a teraz ma kasę. Nie, dzwonie do niej:
- Miley ! Co ty sobie robisz, co ? Najpierw jakieś ‘kocham cię’ itd., a teraz to co ?? Dajesz prasie jakieś zdjęcia, na których jestem po pijaku, nago i to z tobą! Jesteś nienormalna. Myślę, że od początku chciałaś mnie wykorzystać! – cały czas wrzeszczałem.
- A ty co ?! Nigdy nie chciałeś ze mną być !! Do twojej wiadomości to słyszałam tą twoją rozmowę z Selenką. Pobawicie się znowu w rodzinkę, co ?? Skończy się jak zwykle.
- Jak to słyszałaś ?
- Tak to. Chciałam ci zrobić niespodziankę i pojechałam do studia, ale to co usłyszałam było przykre. „Zajmę się nimi sam, tak, tylko we trójkę, może moja mama mi pomoże…”. Nie traktowałeś mnie serio. Byłam tylko po to, żeby Selena była zazdrosna. Udało się, przyjeżdża do ciebie, szczęśliwy ? – mówiła już nieco spokojniej, ale była wkurzona. – A i lepiej uważaj na te swoje dzieci. – zagroziła i rozłączyła się. Czy ona mi grozi ?! O nie, tego już za wiele. Już się w życiu do niej nie odezwę. Ubrałem się, w międzyczasie przyszła ekipa remontowa. Robili pokoik dla dzieci, a ja zadzwoniłem do Scootera i pytałem co robić. Powiedział, że teraz muszę poprawić swój wizerunek. Gdy powiedziałem o przyjeździe dzieci chyba się ucieszył. Polubił ich chyba. Kto mógłby ich nie lubić ? To są najsłodsze dzieci na Ziemi. Cały dzień siedziałem w domu. Nie miałem ochoty nigdzie wychodzić. Oglądałem filmy, słuchałem muzyki, grałem na gitarze, napisałem nawet piosenkę. Ekipa wyszła. Pokoik był piękny. Selenie się spodoba. Nie wiem czy tu przyjedzie, ale chyba tak. Oby. Chciałbym już ją zobaczyć. Jeszcze parę godzin. Z taką myślą poszedłem spać.
Obudziłem się o 7 rano. To już dziś. Zobaczę dzieci i Selenę. Jeszcze 5 godzin. Godzina na dojazd na lotnisko, to już 4. O tak! Ale nie mogę się narzucać za bardzo. Nie jesteśmy już parą. Bardzo chciałbym żeby tak było, ale na razie nie. Poszedłem wziąć prysznic, umyłem zęby, ubrałem się i leżałem przed telewizorem. Cały czas huczało na mój temat, jaki to ja jestem zły, sodówka mi uderzyła i takie tam. Zanim się obejrzałem była 11. Pobiegłem do samochodu i jechałem. Wyjątkowo nie było korków. Byłem pół godziny przed czasem. Czekałem i czekałem, aż w końcu ją zobaczyłem…
Tagi: 30
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz